Kategorie artykułów

Sakrament małżeństwa (37)
Celebracja aktu małżeńskiego (45)
Miłość ludzka w planie Boga (69)
Czystość przedmałżeńska (15)
Płodność i planowanie dzieci (36)
Początek życia ludzkiego (10)
Wychowanie seksualne dzieci (10)
Orgazm (18)
Inicjacja, gra wstępna (33)
Ciąża i diagnostyka prenatalna (12)
Leczenie niepłodności (11)
Wstrzemięźliwość seksualna (42)
Poronienie (4)
Menopauza (5)
Choroby, trudne sytuacje (67)
Masturbacja (15)
Pornografia (13)
Seksoholizm (9)
Środki antykoncepcyjne (29)
In vitro (11)
Syndrom poaborcyjny (7)
Modlitwy małżeńskie (6)
Pożądliwość serca (54)
Podejście do grzechów seksualnych (57)
Historia i nowoczesność (35)
Stereotypy (51)
Zdrada (11)
Historie z życia (43)
O nas Kontakt

WESPRZYJ NAS

Walka duchowa na drodze czystości małżeńskiej

Walka duchowa na drodze czystości małżeńskiej

Na początku drogi respektującej cykl naturalny kobiety małżonkowie mają tendencję do dystansowania się od siebie w sferze seksualnej, unikają jakiegokolwiek spotkania cielesnego, ponieważ boją się pobudzić seksualnie. Całą energię koncentrują na opanowaniu swojego ciała.

 

Wysiłkom tym towarzyszy irytacja z powodu niezaspokojonego pragnienia zbliżenia seksualnego, rozdrażnienie, agresywność, frustracja, gniew, kierowane przeciwko współmałżonkowi, Kościołowi, Bogu.

Świadczą one o braku wewnętrznej wolności względem doznań seksualnych. Małżonkowie odnoszą wrażenie, że się oddalają od siebie, a ich miłość wygasa, oziębia się. Mają poczucie zaniku spontaniczności. W ich sercach pojawiają się stany zniechęcające do obranej drogi. Wydaje im się, że respektowanie praw natury jest czynnością dehumanizującą, niszczącą ludzką miłość. Są skłonni uznać, że propozycja Boga zabiera człowiekowi radość życia, uniemożliwia korzystanie z jego uroków, że sprzeciwia się zakosztowaniu przyjemności. Wydaje się wtedy, że warunkiem odzyskania radości życia jest przyjęcie takich rozwiązań, które Kościół uznaje za grzeszne. Dlatego czas ten jest czasem trudnym, czasem ofiary. Towarzyszą mu wątpliwości i pokusy: przeróżne myśli, które wprowadzają w życie niepokój, zniechęcenie, zasmucenie.

Obecność takich napięć zarówno duchowych jak i cielesnych pokazuje, jak bardzo życie seksualne jest sprzężone z życiem duchowym. W sferze seksualnej rozgrywa się walka duchowa, której trzeba być świadomym. Walka ta toczy się na różnych etapach rozwoju duchowego, np. podczas mistycznej nocy zmysłów, która rozpoczyna proces dogłębnego oczyszczenia z miłości własnej, człowiek może doświadczać m.in. działania ducha nieczystości. „Narzuca on danej osobie pokusy nie do zniesienia, czasem odczuwalne wręcz fizycznie. Są one heteroseksualne, rzadziej – homoseksualne i nie tłumaczą się żadnymi wcześniejszymi skłonnościami”1. W przypadku ludzi zamężnych można domniemywać obecność silnej pokusy dokonania np. zdrady małżeńskiej pomimo tego, że małżonek zawsze kochał swoją żonę i był jej wierny.

W okresie wahań i pokus Duch Święty przeciwstawia się tym myślom i pomaga opanować napór zła, dając człowiekowi odwagę, pocieszając go, budząc nadzieję; zapewniając o Bożej miłości, ukazując sens cierpienia, zmniejszając lub usuwając przeszkody, które ograniczają małżonków w czynieniu dobrze. Nigdy nie pozostawia ich samych. Poprzez właściwe natchnienia budzi pragnienie dobra, miłości, oddania, poświecenia, przebaczenia. Mobilizuje do podjęcia trudu, ofiary. Gdy małżonkowie zaczynają iść w proponowanym przez Boga kierunku, ze zdziwieniem odkrywają, że droga, z początku trudna i męcząca, staje się coraz piękniejsza, że ma ona swój niepowtarzalny smak, daje im coraz więcej radości, sensu życia, rodzi głęboki pokój serca. Im bardziej przybliżają się do Boga, tym więcej radości pojawia się w ich życiu. Stają się coraz bardziej płodni duchowo i psychicznie. Korzyści, jakie daje życie zgodne z wolą Bożą, przewyższają niedogodności związane z jej pełnieniem. Wybór tej drogi sprawia, że rozwój miłości dokonuje się przy asystencji Ducha Świętego – ukrytego, ale realnego twórcy głębokich przekształceń w sercu człowieka, w jego psychice i ciele. Burzy on swoim dotykiem stare konwencje i zmienia dotychczasowe plany. Wtedy małżonkowie doświadczają radości i wolności, którą Bóg przewidział dla pary małżeńskiej. Doświadczają łaski wyzwolenia, daru umożliwiającego nowe i lepsze życie z Bogiem.

Małżonkowie, którzy decydują się współżyć seksualnie zgodnie z naturalnym cyklem kobiety, popełniają często poważny błąd. Polega on na tym, że w okresie wstrzemięźliwości seksualnej nie troszczą się wystarczająco o wypełnienie pustki powstałej w wyniku zaprzestania współżycia seksualnego innymi oznakami miłości. To nie przez panowanie nad sobą wzrasta miłość małżeńska. Miłość wzrasta tylko wtedy, gdy zachowanie wstrzemięźliwości jest motywowane miłością i przeżyte w atmosferze czułości. Zmiana na lepsze w relacjach między małżonkami nie dokonuje się przez samo respektowanie okresu płodnego u kobiety, ale przez wykorzystanie tego czasu dla pogłębienia więzi międzyosobowej. Przyjęcie zasady współżycia zgodnego z naturalnym cyklem kobiety otwiera szerokie perspektywy dla rozwoju miłości między małżonkami na miarę ich rozwoju duchowego. Nie sprawia jednak tych zmian automatycznie. Jest dopiero punktem wyjścia umożliwiającym budowanie miłości.

Nauka Kościoła ma pokazać małżonkom drogę do pogłębienia ich miłosnej relacji i uczynienia małżeństwa szczęśliwym. Przestrzeganie jej wskazań umożliwia odkrycie, że akt seksualny nie ogranicza się tylko do przeżycia satysfakcji fizycznej, ale daje możliwość doświadczenia o wiele piękniejszych przeżyć. I właśnie taką motywacją powinni kierować się małżonkowie mający zaufanie do nauki Kościoła. Powodem abstynencji seksualnej małżonków nie może być opanowanie seksualności ani odseksualizowanie ich intymnego życia. Takie podejście będzie miało negatywne skutki dla ich miłości. Ideałem realizowanym w okresie wstrzemięźliwości nie jest życie jak brat i siostra. Choć okres ten cechuje powstrzymanie się od współżycia seksualnego, małżeństwo jest nadal małżeństwem i musi się nauczyć kochać w sposób odpowiedni dla małżeństwa. Nawet jeżeli w początkowym okresie uczenia się abstynencji seksualnej zachowanie dużego dystansu wydaje się nieuniknione, to jednak w miarę zdobywania doświadczenia pojawia się zdolność do wyrażania sobie miłości z ostrożnym zaangażowaniem swojej seksualności.

Metody rozpoznania płodności umożliwiają kobiecie zrozumienie i zaakceptowanie siebie. Może wniknąć w sferę swojej płodności, której się szczególnie boi, a poznając ją, uczy się żyć nie wbrew niej, ale razem z nią – akceptować ją, szanować, kochać. Znajomość swojego rytmu płodności uśmierza lęk przed tabu, jakim jest moc stwórcza płodności. Pokonanie lęku nie dokonuje się poprzez sztuczne manipulowanie procesami chemicznymi zdrowego organizmu (jest to działanie irracjonalne), ale poprzez uczciwe wniknięcie w jego tajniki i przekonanie się, że jest on dobrze i mądrze ukształtowany. Dlatego pierwszym i fundamentalnym owocem stosowania tych metod jest u kobiet wzrost akceptacji siebie: swojego ciała, swojej seksualności, swoich uczuć i zachowań, wzrost poczucia wartości i godności.

Dlatego jest tak bardzo ważne, aby w tym okresie małżonkowie odkrywali całą gamę przeróżnych sposobów wyrazu miłości: dotyków, pocałunków, delikatnych znaków czułości, czułych słówek, liścików miłosnych itp. Powinni starać się wtedy poświęcić sobie więcej uwagi, znaleźć czas na wspólną rozmowę, kolację. Mąż powinien zatroszczyć się, aby okazać więcej czułości swojej żonie, rozmawiać z nią, zaspokoić potrzeby uczuciowe. Żona właśnie w tym okresie powinna być szczególnie miła i wyrozumiała dla męża. Tylko odkrycie innych niż współżycie seksualne znaków wyrażania sobie miłości jest kluczem do sukcesu – do pogłębienia psychicznego i duchowego miłości, nadania miłości cielesnej nowego znaczenia.

Zaangażowanie seksualności w okresie zaprzestania współżycia obejmuje także obdarowywanie się pieszczotami. Im bardziej intymny sposób pieszczot podejmują, tym bardziej powinni uwzględniać reakcje współmałżonka. Potrzeba pieszczot i sposób reakcji na nie jest sprawą bardzo zindywidualizowaną. Dla jednej osoby podejmowanie pieszczot będzie miało duże znaczenie, ktoś inny zaś wolałby w tym okresie zachować większy dystans z racji zbyt dużej pobudliwości swojej lub współmałżonka, nad którą w momencie podjęcia pieszczot zbyt trudno będzie zapanować. Moralność katolicka jasno precyzuje, że pieszczoty seksualne nie powinny prowadzić do osiągnięcia orgazmu bez odbycia pełnego stosunku seksualnego. Pieszczoty seksualne nie mogą być traktowane jako zastępcza metoda osiągnięcia orgazmu bez stosunku seksualnego. Takie sposoby osiągnięcia orgazmu naruszają świętość aktu małżeńskiego. Okazując więc sobie czułość, obdarzając się pieszczotami, małżonkowie muszą unikać takich gestów, które mogą doprowadzić do orgazmu. Jednak od czasu do czasu może się zdarzyć, że pieszczoty doprowadzą do niego pomimo tego, że małżonkowie wcale nie zamierzali go osiągnąć. Mogą być wtedy spokojni. Nie popełniają grzechu. Takie sytuacje pomagają im lepiej poznać swoje reakcje. Z ich znajomości powinni wyciągnąć wnioski na przyszłość. Nie da się wskazać konkretnie, czego mają unikać, stworzyć jakiegoś „katalogu pieszczot dozwolonych”. Sami małżonkowie we wzajemnym dialogu muszą określić, jakie pieszczoty mogą podjąć, a czego muszą unikać.

Rozwój psychiczny i duchowy umożliwia „przekształcenie surowych poruszeń i napięć w sferze seksualnej”2. Stopniowo pojawia się łatwość do przeżywania coraz bardziej pogłębionych doznań i przeżyć. Przemiana ta nie jest wynikiem działania mechanizmów obronnych – procesu sublimacji, dzięki któremu niezaspokojone pragnienia seksualne znajdują nowe ujście, zostają skierowane na twórczość w innej dziedzinie życia (taka koncepcja oparta jest na zubożonej antropologii), ale jest procesem rozwojowym, w którym to, co wyższe i szlachetniejsze, bardziej duchowe (i czyste) wciąga, coraz bardziej przenika i opanowuje to, co niższe, bardziej prymitywne, bardziej cielesne. Siłą napędową tego procesu jest miłość – wyższy dynamizm duchowy rozumiany jako zdolność człowieka do bezinteresownego daru z siebie. To miłość umożliwia uszlachetnienie prymitywnych instynktów poprzez podporządkowanie ich sobie.

W czasie tego procesu, na poziomie duchowym, dokonuje się głębokie, choć często bolesne oczyszczenie intencji. W wyjaśnieniu tego procesu może pomóc odwołanie się do tradycji mistycznej. „Mistrzowie życia duchowego wskazują w mistyce na typowe zjawisko, iż w pewnej fazie rozwoju religijnego zaczyna się miłować nie tyle samego Boga, ile raczej radość, której On udziela. Stąd też – twierdzą oni – okres duchowej oschłości służy właśnie miłości. Wewnętrzny brak pocieszenia poddaje ją bowiem próbie i oczyszcza z elementów, które na pozór wyglądają jak miłość, w rzeczywistości jednak płyną z egoizmu. Boża „nieobecność” pozostaje zatem w służbie prawdziwej miłości. Można powiedzieć, że podobna sytuacja występuje w miłości między mężczyzną a kobietą. Okresy wstrzemięźliwości sprzyjają temu, aby małżeńskie zjednoczenie nie przekształciło się niepostrzeżenie w akt mniej lub więcej podkreślanego samozadowolenia, w subtelną formę egocentryzmu, gdzie nie dostrzega się jego wyizolowania, gdyż zostaje przecież zachowana zewnętrzna postać aktu miłości”3. Okres wstrzemięźliwości seksualnej jest czasem duchowego oczyszczenia. Pod wpływem łaski Bożej małżonkowie odrywają się od nie uporządkowanego przywiązania do współżycia seksualnego, które sprawia, że w zbliżeniach seksualnych szukają samych siebie, swojego zadowolenia. W oschłości i pozornym oddaleniu, w którym cierpi niezaspokojona miłość siebie samego, zostaje przywrócona zdolność do uczciwej miłości małżeńskiej.

W życiu małżonków stopniowo pojawiają się takie postawy, jak: odpowiedzialność, wzajemny szacunek, poświęcenie, opanowanie itp., które gwarantują trwałość wspólnoty małżeńskiej. Bez ich istnienia współżycie seksualne straci wymiar wzajemnego spotkania dwóch rzeczywiście kochających się osób. Przyjęcie takiej postawy jest możliwe wtedy, gdy małżonkowie posiądą umiejętność odstąpienia od doraźnych pragnień, jeśli dobro współmałżonka tego wymaga. „Jest tu miejsce na prawdziwą radość, ponieważ owo odstąpienie nie ma nic wspólnego z tłumieniem, czyli dławieniem budzącej się energii. Radość rodzi się z doświadczenia plastyczności tej energii i możliwości przekształcenia poruszeń popędowych w taki sposób, by odkryć nowe, pogłębione formy wzajemnej komunikacji. Wówczas nawet drobne gesty, jak dotknięcie ręki czy spojrzenie, potrafią wyzwolić serdeczny strumień życzliwości i oddania”4. Nowego kolorytu nabierają, wydawałoby się, już znane doznania, emocje, przeżycia. Prostym gestom ciała małżonkowie umieją nadać różnorodne znaczenia. Dlatego kroczenie tą drogą sprawia, że okresy abstynencji seksualnej kończą się przeżywaniem wielkiej radości z ponownego spotkania. Małżeństwa nawet po wielu latach wspólnego życia zachowują poczucie misterium w czasie aktu seksualnego. Potwierdza to opinia jednego z nich: „Okresowe zaniechanie zbliżeń wzbogaca naszą miłość o nowe wartości, sprzyja jej rozwojowi i pogłębieniu. Chroni przed egoizmem i traktowaniem współmałżonka jako przedmiotu użycia, do czego łatwo dojść przy stosowaniu antykoncepcji. Okresy wyłączania zbliżeń wpływają odświeżająco na nasze uczucie, przeciwdziałają znużeniu i sprzyjają trwałości małżeństwa”5. Osiągnięty stan niektórzy nazywają „efektem miodowego miesiąca”, ponieważ czas współżycia po okresie abstynencji seksualnej pozwala na nowo przeżyć uniesienia miłosne podobne do fascynacji w okresie początków życia seksualnego. Nieliczne badania pokazują, że małżeństwa żyjące zgodnie z naturalnym rytmem płodności cechuje wyższy poziom wzajemnej atrakcyjności niż małżeństwa stosujące antykoncepcję.

Duchowym owocem wyboru tej drogi jest pojawienie się we współżyciu seksualnym małżonków przyjemności duchowego rzędu, którą przeżywają wraz z towarzyszącą jej przyjemnością zmysłową. W ten sposób Bóg sprawia, że małżonkowie czerpią większe zadowolenie ze spotkania ze sobą, odczuwając przyjemność zmysłową w otoczeniu coraz głębszych, szlachetniejszych uczuć. Małżonkowie przeżywają więc miłość w sposób coraz bardziej pełny, osobowy. Ich akt małżeński „może stać się hymnem pochwalnym na cześć Boga – Stwórcy, który im dał tę możność kochania i wzajemnego obdarowania się sobą”6. Równocześnie też uwalniają się ze schematów, którym podporządkowane było ich życie. Model rodziny 2+1 lub 2+2 zostaje rozbity. Zaczynają poszukiwać i rozeznawać, czego Bóg rzeczywiście oczekuje od nich, jaka jest Jego wola.

Pragnienie satysfakcjonującego życia seksualnego jest pragnieniem większości ludzi (nawet bardzo oddalonych od Kościoła). Wysiłek pastoralny powinien iść więc w kierunku przekonania ich, że jeśli podejmą propozycję wybraną przez Kościół, właśnie te oczekiwania zostaną spełnione. Przyjęcie jego stanowiska, także i w wymiarze dotyczącym płodności, sprawi, że osoby współżyjące seksualnie dojrzeją do takich decyzji, które uczynią ich miłość szczęśliwą. Gdy małżonkowie będą się naprawdę kochać, nigdy nie zabraknie miłości dla poczętych przez nich dzieci. Dostrzegając znaczenie metod naturalnych dla miłości małżeńskiej, uświadamiamy sobie, że celem wskazań moralnych w tym względzie jest pomoc w rozwoju ich miłości, w polepszeniu relacji małżeńskiej, uszczęśliwieniu życia seksualnego. Decyzje przeciwne tej drodze odbiją się bowiem destruktywnie na życiu małżeńskim, zniszczą radość współżycia seksualnego, a także w wielu przypadkach doprowadzą do zabicia dziecka nie narodzonego. Wtedy problemy osobiste małżonków jeszcze bardziej się pogłębią.


1  P. Madre, Boża miłość a dar uwalniania, s. 76.
2  W. Fijałkowski, Ojcostwo na nowo odkryte, Pelplin 1996, s. 44-45.
3  A. Laun, Miłość małżeńska, [w:] K. Majdański, T. Styczeń (Red), Dar ludzkiego życia – Humanae vitae donum, Lublin 1991, s. 242.
4  W. Fijałkowski, Ojcostwo na nowo odkryte, Pelplin 1996, s. 44-45.
5  W. Fijałkowski, Ku afirmacji życia, s. 53.
6  W. Półtawska, Przygotowanie do małżeństwa, Kraków 1993, s. 18.


Podobne artykuły: